poniedziałek

1. Noc filmowa *Prim*

Uszanuj dni pisania i skomentuj. To dla ciebie minuta, a dla mnie motywacja i wielki uśmiech :)

*następnego dnia* 

Obudziłam się po dziewiątej i jak to miałam w zwyczaju sprawdziłam pogodę za oknem. Było cieplej i już nie padało. Poszłam do łazienki, która na szczęście była wolna, ale co się dziwić - Sophie, albo odsypia, albo jeszcze nie wróciła. Weszłam pod prysznic i umyłam się waniliowym żelem. Jako, że była zatrudniona nowa kelnerka dostałam wolne. Mimo to przyzwyczaiłam się do wczesnego wstawania. Wysuszyłam włosy i postanowiłam ich nie prostować. Ubrałam się i pomalowałam.


Przez głośny huk moja dłoń poprowadziła eyeliner do brwi. Spytałam czy wszystko okay zmywając nieudany makijaż. Kiedy usłyszałam odpowiedź wyszłam z łazienki i rzuciłam piżamę na kanapę w pokoju. Zeszłam na dół, a w kuchni oprócz gotującej Sophie zastałam chłopaka. Poznałam go kiedy odwrócił się w moją stronę - był wczoraj w kawiarni.
-Hej?-Przywitałam się nie pewnie. Oboje mi odpowiedzieli, a ja podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej potrzebne mi produkty i przygotowałam swoje śniadanie. Starałam się ignorować Mulata, który wpatrywał się we mnie jakbym była nie z tej planety.-Coś ci we mnie nie pasuje?-Spytałam przyłapując go na gapieniu się.
-Nie, niby dlaczego miałoby mi coś nie pasować?-Spytał mrugając kilkakrotnie.
-Gapisz się.-Mruknęłam przeżuwając.
-Od tego mam oczy Prim.-Odpyskował.
-Świetnie Zayn.-Uśmiechnęłam się wrednie.-Z łaski swojej znajdź sobie inny obiekt zainteresowania.-Soph zaśmiała się z naszej kłótni, a on wreszcie się odwrócił. Po śniadaniu siedzieli rozmawiając, a ja szykowałam się do wyjścia. Nie obyło się bez kilku wrednych wymian zdań pomiędzy mną a Zaynem. Kiedy ponownie w ciągu godziny schodziłam na dół, by wreszcie zrobić zakupy, usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Na werandzie stał rozhisteryzowany blondyn.
-Je...-zaczął, a później tak się jąkał, że nie dało się go zrozumieć.
-Kto?-Zaśmiałam kiedy plątał się w tym co mówi.
-Zaza... to zna... Za..
-Zayn?-Dokończyłam za niego, a on w odpowiedzi pokiwał głową.-Jest w środku, wejdź jeśli chcesz.-Chłopak uśmiechnął się i wszedł do środka. Zaprowadziłam go do salonu.-Idioto, przyjechali po ciebie, wreszcie trafisz do szpitala dla umysłowo chorych.-Uśmiechnęłam się, a Irlandczyk spojrzał na mnie zdziwiony.
-Zamknij się, to, że z tobą tam nie wyrobili nie znaczy, że każdy tam musi trafić.-Mruknął wstając, spojrzał na mnie, a potem na Nialla i wtedy byłam świadkiem najsłodszej sceny w całym moim życiu. Nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła im zdjęcia. Niebieskooki wtulił się w wyższego chłopaka, a on go objął i pocałował we włosy.
-Bałem się o ciebie, nie wróciłeś na noc.-Jego głos był tłumiony przez klatkę piersiową Mulata i cichy płacz.-Nie rób tak więcej, okay?
-Okay Nini.-Westchnął brązowooki, a ja pierwszy raz się uśmiechnęłam przez to co powiedział.-Ale nic mi nie jest, już nie musisz się martwić, dobrze?-Odsunął go delikatnie i spojrzał mu w oczy.
-Dobrze.-Odpowiedział przecierając najprawdopodobniej mokre policzki.-Wrócimy już do domu Zaza?-Spytał cicho, a Zayn odpowiedział mu uśmiechem i poczochrał jego włosy.
-Oczywiście maluszku.-Uśmiechnął się i pożegnał z nami. Niall podziękował i wyszedł za Zaynem.
Kiedy dwójka wyszła ubrałam białe, niskie converse i wzięłam torebkę. Schowałam do niej portfel, telefon i klucze. Krzyknęłam, że jadę do Tesco, poszłam do popularnego w Anglii Mini Coopera i wyjechałam z naszej posesji. Na szczęście ruch był dość płynny i szybko podjechałam pod market, ze znalezieniem miejsca też nie było problemów. Wyszłam z samochodu, zamykając go zlokalizowałam najbliższe wózki. Wzięłam jeden z nich i wjechałam do środka. Spokojna muzyka i zapach pieczywa uderzył w moje nozdrza, od razu chciałam się uśmiechnąć. Jak zwykle to najpierw robiłam - pojechałam po zgrzewkę wody gazowanej. Następnie znalazłam się w dziale z nabiałem, zabrałam potrzebne mi produkty i objechałam tak wszystkie działy, nie zawsze coś zabierając. Na koniec zostawiłam sobie stoisko z grami. Przejrzałam je i wybrałam Symulator Kozy. Czuję, że w najbliższy wolny dzień będę cały czas w niego lamić. Z wszystkim co potrzebowałam udałam się do kasy, a następnie zapakowałam się do samochodu. W drodze powrotnej zahaczyłam o Starbucks, niby jest przereklamowany, ale ich gorące czekolady jednak mają coś w sobie. Odstawiłam kubek do jednego z uchwytów i wróciłam do domu. Zostawiłam auto na podjeździe, z kubkiem w ręce wybrałam się na mały spacer. Owinęłam się szczelniej narzutką modląc się by nie padało. Szłam przed siebie wdychając zapachy z kawiarenek i restauracji. Czerwone i złote liście spadały z nielicznych drzew. Jak byłam mała zawsze zastanawiałam się dlaczego oni tak bardzo dbają o każde drzewo? Wystarczyło puścić Prim do High School i na lekcji historii odpowiedziano na jej pytanie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Uśmiechnęłam się na widok zdjęcia siostry. Szybko odebrałam.
-Hej siostra!-Usłyszałam radosny głos blondynki.-Jak tam w Londynie?
-Hej Hai. Tak jak zwykle, dobrze. Praca idzie spokojnie, wczoraj tylko boysband się ukrył przed fankami w kawiarni, a tak to dzień jak każdy.-Westchnęłam i napiłam się gorącej czekolady.
-To chyba dobrze, jaki boysband?
-One Direction.-Powiedziałam cicho, i odsunęłam komórkę od ucha kiedy usłyszałam pisk Hailie.-Nie ekscytuj się tak, najprawdopodobniej ich już nie spotkam.-Mruknęłam.-Prędzej ty mi powiedz jak się żyje z Alexem w Nowym Yorku i co u Jesy?
-Więc tak, Alex dostał pracę w jednym z tych wieżowców, a Jesy, no cóż złapała ode mnie zapał do One Direction i chce jechać na ich koncert. Może w następnej trasie ją puszcze.
-Och przestań, po prostu idź z nią.-Zaśmiałam się i zaczęłam kierować do domu.-Masz dopiero 32 lata, szalej z życia.
-No już, oczywiście. Um.. Blaise się odzywał?-Spytała po chwili.
-W zeszłym tygodniu z nim rozmawiałam, poleciał na Hawaje odpocząć.
-Ten to dobrze zarabia.-O ile znam moją siostrę, przekręciła teraz oczami.
-Wolę żyć tak jak teraz niż odciąć się od was.-Westchnęłam.
-Racja, chociaż jak lubi tą pracę to jego wybór. Bynajmniej się nie... Cholera! Alex!-Usłyszałam krzyk.-Muszę kończyć Prim, do usłyszenia!-Nie zdążyłam się pożegnać, a usłyszałam pikanie. Uśmiechnęłam się pod nosem i pokręciłam głową. Pewnie znów dobrał się do gotowania. Wyrzuciłam kubek do kosza przed domem i podeszłam do samochodu. Wyjęłam torby i doszłam do mieszkania. Odłożyłam zakupy na blacie i zawołałam Sophie. Zeszła na dół i pomogła mi wszystko rozpakować. W między czasie pogadałyśmy i pośmiałyśmy się. Później zrobiłam dla siebie obiad, Soph odmówiła twierdząc, że jest najedzona po kawie z Liamem, a kiedy wracała na górę powiedziała mi, że o 17:30 wychodzimy. Przekręciłam oczami i spojrzałam na zegarek, była już piętnasta. W prędkości światła zjadłam naleśniki i poszłam do pokoju. Pod prostowałam włosy i związałam je w luźnego kucyka.


Przebrałam się w wygodniejszy batman'owy komplet i usiadłam na jednej z poduch pod ukośną ścianą. Wyjęłam telefon i weszłam na tumblr'a. Zreblogowałam kilka zdjęć i dodałam fotkę Zialla z rana. Kiedy skończyłam przeglądanie zdjęć na tumblr'ze weszłam na ig i wstawiłam zdjęcie opakowania Symulatora Kozy, a następnie podzieliłam się tym na snapchacie. Otrzymałam kilka snapów z tej gry, bądź również opakowania jej. Nim się obejrzałam minęły dwie i pół godziny. Zeszłam na dół i ubrałam converse oraz parkę. Schowałam telefon, słuchawki i gumy do kieszeni, ówcześnie dwie wkładając do buzi. Chwilę później zeszła Sophie.
-Gdzie idziemy?-Spytałam bawiąc się kluczami w dłoni.
-Do kolegi.-Uśmiechnęła się i wyszła biorąc kurtkę. Przekręciłam oczami i wyszłam za nią. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam na miejsce kierowcy w samochodzie. Pokierowała mnie do domu jej kolegi i po kilkunastu minutach stałyśmy przed furtką. Otworzył nam roześmiany chłopak o sarnich oczach.
-Hej Sophie!-Przywitał się z moją przyjaciółką, a potem spojrzał na mnie.-Jestem Liam.-Przytulił mnie.
-Niech to nie zabrzmi dziwnie, ale wiem, nasłuchałam się.-Zachichotałam.-Primrose, lubię cię więc może być Prim.
-Mam się czuć zaszczycony?-Spytał roześmiany, a ja pokiwałam głową i weszliśmy do dużego domu. O razu rzuciło mi się w oczy dużo pomieszczenie. Pośrodku leżały koce z poduszkami, a na ścianie wisiał duży telewizor. Liam zabrał moją kurtkę, kiedy ja rozglądałam się po dużym pomieszczeniu. Z boku było słychać krzyki, później blondyn wszedł do pokoju, a szatyn poszedł po resztę. Przedstawił nam resztę osób nam i nas im. Usiedliśmy na kocach, siedziałam obok Nialla, a po kilku filmach siedziałam po między jego nogami. Zawsze się śmiał kiedy zasłaniałam oczy jego dłonią, a na nudnych, dla niego, horrorach mnie straszył.
-Jesteś idiotą, wiesz?-Spytałam cicho i odwróciłam się w jego stronę.
-Ale mnie lubisz.-Wyszczerzył się.
-Dlatego, że chce mi się spać i nie reaguje na twoje zaczepki.-Spojrzałam ponownie na ekran i pisnęłam widząc jak dziewczyną rzuciło o ścianę.
-Chodź.-Usłyszałam głos Nialla i wstałam z jego pomocą. Zaprowadził mnie na górę, znaleźliśmy się w małej sypialni. Koło drzwi stała komoda z kwiatami, nad nią wisiało lustro. Pod oknem stało łóżko. Jak tylko je zobaczyłam, podeszłam do niego i położyłam się. Niebieskooki poszedł w moje ślady i zasnęłam tulona przez niego.


Udało mi się! Pięć minut przed północą, ale jest! ;d
Powodem opóźnienia jest fakt, że przyjechała kuzynka z Niemiec i przez około cztery godziny nie było mnie w domu. 
Mam nadzieję, że się podoba! -M.


3 komentarze:

  1. Cóż... Dopiero pierwszy rozdział wiec nie zabardzo można oceniać, ale zapowiada się ciekawie ;)
    Powodzenia i dużo weny życze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie sie zaczyna :D juz mi sie podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczyna się spoko :) czekam na dalszą część, życzę powodzenia i mnóstwo weny ;*

    OdpowiedzUsuń